Walki w szlamie
Wokół sporo przerażonych gapiów na różnych nogach. Rozdziawione dzioby, asekuracyjne skrzydła, nogi związane z popłochem i oczywiście sporo min z głupim wyrazem dziobogłowy. Wszyscy patrzą jak dwa szlamniki, taplają ją się w błocie po skoki i walczą o fotel w jeszcze większym bagnie. Tam na dnie, niczym skarb z Konopielki Edwarda Redlińskiego, wije się jakiś długi, smaczny kąsek. Sporo emocji, gapie już kibicują, obstawiają, wybierają. W zasadzie nic się nie wydarzyło, poza tym, że wszyscy wkoło ochlapani śmierdzącym mułem. Szlamniki po krótkim starciu znów wróciły do taplania się błocie i cały świat zajął się konsumpcją tego co jeszcze natura przynosi. Tyle, że nieco skłóceni, ochlapani i przerażeni. Znów minie trochę czasu, aby wszyscy uczestniczy zdarzenia zrozumieli, że brodzą w tym samym dołku.