
Po tej samej stronie lustra wody
„Niekończący się podwieczorek przed domem zająca” i już miał się pojawić Kapelusznik od Lewisa Carrolla, kiedy nagle pojawił się Szalony Kamusznik. Pracowity ptak, który na swój dziób bierze wszystkie ciężary plaży i szuka pod nimi czegoś do zjedzenia. Penetruje wyrzucone przez morze glony mozoląc się przy ich odwracaniu. Wygląda to tak jakby za każdym razem chciał sprawdzić czy pod orzełkiem jest reszka. W porównaniu do innych siewkowych nie stał w kolejce ewolucyjnej po jakiś wyszukany dziób, tylko stanął po silne mięśnie szyjne i coś w rodzaju saperki zamiast pęsety. „Turnstone” jak mówią o nim Anglicy wydaje się być bardziej precyzyjną nazwą tego ptaka. Odwracający kamienie! Brzmi bardziej mitologicznie i trąci Herkulesem. Ten, akurat towarzyszył mi w siedzeniu na plaży, zupełnie długo. On zajęty był przetrząsaniem plaży, ja nim, a nami ciepło wschodzącego słońca. Pomyślałem sobie „ile on musi widzieć bursztynów i jak mało ważne są dla niego świecidełka, których i tak ze sobą przecież nie zabierze w dalszą podróż”. My w sumie też nie zabierzemy jakichś bursztynów w dalszą podróż. Kamusznik, kapelusznik, pióropusznik – te końcówki są jednak z bajki.