Hibernakulum
Kiedyś mówiliśmy na to pryzma gałęzi, dziś gdy schronień dla drobnych zwierząt w pobliżu człowieka za dużo nie ma, pojawiała się ładna nazwa „Hibernakulum”. O co chodzi? Zwierzęta zmiennocieplne, te lądowe lub wodnolądowe wraz ze spadkiem temperatury muszą zwolnić procesy życiowe i poradzić sobie z okresem jesiennych chłodów, zimnej zimy i zmiennej, wczesnej wiosny. Nawet gdyby poradziły sobie „jakoś” ze spadkiem temperatury, to jak poradzić sobie z brakiem pokarmu? Bo i żyjący pokarm musi zwolnić. Nie ma wyjścia, trzeba spać, hibernować, ograniczyć działalność do minimum. Zacznijmy do dużych zwierząt. Niedźwiedź, duży drapieżnik ze skłonnościami do weganizmu również, musi pakować w siebie sporo jedzenia. Latem zbiera tłuszcz, zimą hibernuje w gawrze a wczesną wiosną przeciera oczy i poszukuje padliny by podreperować swoje zasoby energetyczne. Jemu nie zbudujemy hibernakulum za domem, ale wystarczy zostawić mu w spokoju wszystkie stare jodły w puszczy karpackiej. Taki stary las to najlepsze co można zostawić przyrodzie w jej rękach. Podejdźmy jednak bliżej domów. Wszystkie ropuchy, niektóre motyle, larwy owadów, imagao, jajeczka muszą jakoś przetrwać chłody. I tu możemy im pomóc. Wyobraźmy sobie dół metr x metr x pół metra głębokości, wrzućmy do niego korę, gałązki, kloce drewniane, słomę, darń, tak by były tam puste przestrzenie. Z góry nakryjmy wszystko gałęziami. Prace porządkowe wokół domów, połamane krzewy i drzewa po wielkich wiatrach generują sporo materiału, z którym nie zawsze wiemy co zrobić. Zbudowanie hibernakulum, w zacisznym kąciku podwórka, osiedla, wsi to może być rozwiązanie dla wszelkich gałęzi z naszych ogrodów i ogródków. Dorzucanie gałęzi w każdym sezonie utrzyma nam ten zimowy hotel przez lata. Ważne jednak by było to w miejscu odpornym na idiotów z zapałkami. W takich pryzmach z powodzeniem przezimują jeże, niektóre płazy i sporo bezkręgowców. To jedna z najprostszych rzeczy, które możemy zrobić na naszych podwórkach. Kiedyś, gdy puszcze były pełne martwych, leżących drzew o hibernakulami nikt się nie musiał martwić, w próchnie zimowało sporo zwierzaków. Prawdziwych puszcz już prawie nie ma, to zacznijmy łatać ten świat choćby naszymi działaniami za domem, które utrzymają bioróżnorodność. Proste? Bardzo proste ale może być trudne, bo w obecnych kanonach estetyki nie koniecznie taka pryzma wpisze się w plastic fantastic. Cóż, u mnie już takie hibernakula działają od 20 lat. Widziadłem jak wychodzą z nich wiosną ropuchy zielone i szare. Jak wiosną pod gałęziami rodziły się jeże i jak rusałki pawiki trwały tam w odrętwieniu całą zimę. Warto, naprawdę warto.
Materiał pochodzi z bloga dbajobociany.pl –
W ramach projektu „Dzika Przyroda – Na wyciągnięcie ręki”, który realizowany jest z Partnerem Projektu ENERGA SA.