blog.

Złe wieści

Przecieki z Węgier wydostają się niczym ostatnie opary z trumny. Tysiące żurawi giną na ptasią grypę. W zeszłym roku ginęły w Izraelu, teraz giną na Węgrzech. Pewnie ktoś zna dokładniejsze liczby, ale gdy słyszę o 10 tysiącach, 20 tysiącach to jakoś mi to sobie trudno wyobrazić. To już są liczby redukujące populacje bardzo mocno. Listopad w Hortobagyi to święto żurawi. W tym roku raczej stypa. Zobaczcie fotografie https://mme.hu/en/news/2023/11/28/avian_influenza_takes_toll_migratory_cranes

Dziś zaglądnąłem do mojej stacjonarnej pary, która stroni od innych żurawi. Trzymają się świetnie a nocować będą w naszym rezerwacie, na zamarzniętych oczkach wodnych. Mam nadzieję, że nie przyjdzie im do głowy wędrowanie. Choć…gdy zakładałem kiedyś żurawiom obrączki kolorowe i nadajniki z kolegami z Niemiec i Hiszpanii, to okazało się, że żurawie z doliny Łachy i szeroko pojętej doliny Odry na Dolnym Śląsku wędrowały do Francji. Była też jedna informacja z Węgier, ale nie do końca potwierdzona. Żurawie ze wschodu naszego kraju lecą na Węgry i być może właśnie teraz rozgrywa się ich dramat. Na Puszcie Hortobagyi pośród zatrwianu Gmelina odchodzą. Tam jest tak pusto i pięknie. Tam chodzą jeszcze dropie, oby tych nie dosięgnęła grypa. Pośród tego stepu jest kompleks stawów rybnych Hortobagyi halasto, gdzie kotłuje się od wszelkich czapli, warzęch i blaszkodziobych. Strach pomyśleć co tam może się dziać. Czynniki śmiertelności zależne od zagęszczenia – to żywa lekcja ekologii dla studentów biologii. Oby się to jakoś uspokoiło. Oby.

Udostępnij:
Przejdź do treści