Ptaków było w bród
Oj działo się. Pola po kukurydzy cieszą się ciągle dużym powodzeniem u gęsi, choć im dalej w zimę tym bliżej wsi wypada żerować. Duże, bezpieczne i odległe ścierniska są już wysprzątane. Gęsi, łabędzie i żurawie zimują w kukurydzianym szaleństwie. Tym razem kilka tysięcy gęsi postanowiło pożerować blisko lokalnej drogi. Nie ma tu dużego ruchu, ale czasem ktoś się musi nadziwić skąd tu tyle ptaków i każde zatrzymanie zainteresowanego podnosi tłum, który… siada nieco dalej. Żółte ziarna kukurydzy są tak obezwładniające, że wielkie stado zrobi dla nich wszystko. I robi. Fruwają z jednego końca pola na drugi i wykorzystują czas spokoju na intensywne żerowanie. Gęganie na wietrze niesie się po okolicy, napełniając puste od zimy pola pieśnią gęsiego glissanda. Muzycznie niezłe tło dla jakiegoś solisty. Tu akurat żuraw spróbował swoich sił i chciał przekrzyczeć te tłumy. Każde uniesienie gęsi zatrzymywało mnie jakoś na dłużej. Wachlarze ogonów, niczym w gorących niegdyś salach operowych, otwierały się synchronicznie tworząc swoiste wzorki na horyzoncie. Szarość rozświetlona wachlarzami. Dla oczu to rodzaj przedstawienia. Jakiś baśniowy taniec nimf z nadwagą. Wrzecionowate korpusy bez tych wachlarzy byłyby jakieś niepełne, wręcz pokraczne. Ten swoisty kankan rozłożystych spódnic ułożonych w wielu rzędach horyzontu namalował mi na nowo tę zimę. Zima wachlarzowa. Polecam ten widok. Sporo w nim życia i nadziei. Dużo ptaków zawsze robi wrażenie. Hitchcockowskie sceny tuż przed kulminacją. Polecam, bo za chwilę odlecą i znikną w swojej północy.