blog.

Kleszcze mają się dobrze

Widok takiego zwierzęcia może przyprawiać o strach, o dreszcze. Zwłaszcza osoby, które borykają się z boreliozą mogą nie czuć się komfortowo na widok tego ośmionoga. Choć z tego co się orientuję, każdy z gatunków kleszczy występujących w naszym kraju może nam przynieść coś innego. Ten akurat z fotografii nazywany kleszczem łąkowym Dermacentor reticulatus jest wektorem babeszjozy, tularemii i gorączki Q. Warto zadbać o swoje psy bo akurat ten kleszcz może być dla nich dużym zagrożeniem, a już na początku lutego na mojej Miśce takie obserwowałem. Ten z fotografii przyszedł do domu…
Kolejny, kleszcz pospolity Ixodes ricinus, to już nasze ludzkie utrapienie. Korzystają z nas małe jeszcze larwy-nimfy i bywają trudne do zobaczenia. Na fotografiach są często pokazywane z opasłymi odwłokami, ale w takim stanie to one już nas nie potrzebują. Co nam mogą podarować? Lista jest przerażająca: anaplazmoza, borelioza, erlichioza, gorączka Q, tularemia, wirusowe odkleszczowe zapalenie mózgu. A takie to małe… Poznałem się z nimi i to na bardzo krewniaczej stopie!
W naszym otoczeniu, zwłaszcza hodowców gołębi pojawiają się obrzeżki gołębie Argas reflexus. Te przenoszą boreliozę, gorączkę Q, paradur ptasi, piroplazmozę ptasią, wirusowe odkleszczowe zapalenia mózgu.  Co ciekawe, spotkałem się w zeszłym roku z przypadkiem, gdzie osoby walczące o dobro zwierząt spowodowały, że nad salą gimnastyczną, w dużej szkole, pozostawiono otwory wlotowe dla gołębi miejskich. To akurat nie jest najlepsze miejsce by te gołębie tam były. Choć presja nękającej pani z bloku obok szkoły była tak duża, że zdecydowano się na pozostawienie już zimą otworów. Według mnie trzeba było wypłoszyć gołębie i otwory zabezpieczyć siatką.
Mamy jeszcze kleszcza psiego Rhipicephalus sanguineus, który jest przyjacielem babeszjozy,  filariozy i riketsjozy. Nie słyszy się o nim za często, ale ten akurat jest ciekawy, bo może przez lata budować swoje populacje w pomieszczeniach.
Czy możemy coś zrobić? Możemy chronić siebie, bo jak widać nie potrafimy zatrzymywać ocieplenia klimatu, który sprzyja tym kosmicznym organizmom. Trzeba się oglądać przy przyjściu z terenu, stosować dostępne odstraszacze i mieć trochę szczęścia. Moje najbliżej zaprzyjaźnione ze mną kleszcze przyłączyły się do mnie w terenie zanim jeszcze wróciłem do domu, wtedy trzeba liczyć na to, że nie miały w sobie pasażerów.
Wtedy też trzeba kontaktować się z dobrymi lekarzami, którzy wiedzą co robią. Ja mogę polecić panią Beatę Dobracką z Wrocławia, która od lat pomaga wszystkim terenowcom i póki co wielu z nich ciągle jest na chodzie. Natomiast warto sobie podarować wszelkiej maści abrakadabry przeciwkleszczowe, przeciw boreliozowe, tak często promowane w sieci. Im dłużej takie choroby nie są leczone, lub pozornie leczone, tym więcej powikłań nas czeka.
Kleszcze w przyrodzie mają swoje miejsce, mogą być pokarmem ptaków, mogą być czynnikiem wpływającym na liczebność choćby gryzoni i tu nie można zabierać im ich szczebelka. Jednak gdy zmniejsza się ilość siedlisk, w których mogą być ptaki a tym samym maleje liczebność ptaków ilość kleszczy może wzrastać. Gdy nałożymy na to ciepłe zimy, to optymizm staje się umiarkowany. Trzeba chronić jak najwięcej naturalnych siedlisk, gdzie jest blisko do mitycznej równowagi w przyrodzie. Im więcej odlesimy, wykarczujemy, zaorzemy tym mamy mniej mechanizmów regulujących procesy przyrodnicze. Mam nadzieję, że taki kleszcz spowoduje sporo refleksji w naszych głowach i w rozumieniu świata. Duże słowa, ale słowa.
Udostępnij:
Skip to content