Nie wiem czemu, ale każde moje spotkanie z dzierlatkami przywołuje Ulicę Krokodyli Bruno Schulza. Miałem zawsze wyobrażenie, że ten ptak towarzyszył furmankom, z których sypał się obrok dla koni, a te małe duszki korzystały z tego co się usypie. Pewnie
Lutowy świat zasłoniła tiulowa firana z mgły. Wilgotne pnie drzew myły się o poranku zawiesistą wilgocią zawieszoną w ociężałym od niej powietrzu. Wiele słychać, mniej widać. Z pól krzyczały już żurawie. Te lęgowe antyfonalnie, miarowo i te tkwiące jeszcze w
On myślał, że ja go nie widzę. Ja wiedziałem, że on mnie widzi. Pytanie, który pierwszy drgnie. On w tej swojej czapce kudłatej na porożu, ja w tej swojej czapce na głowie. Obydwie czapki zapewniły chwilową niewidzialność. Po czym w
Właśnie wymieniamy mieszkańców radaru. Nie wiadomo jeszcze czy zamieszkają w nim wróble czy szpaki, ale inspekcja trwa. Stawiam na szpaki. Mazurki i wróble traktowane są dość jednoznacznie. Sam radar działa, sporo osób zwalania i wieś wydaje się być bezpieczniejsza. Obce
Wody mają pod dostatkiem. Mogą wybierać spośród setek rozlewisk. Wybrały jednak jedno z oczek w społecznym rezerwacie przyrody „Ruskie Łąki” Fundacji Przyrodniczej pro Natura. Na innych oczkach kolejne. Tu odpoczną, napiją się wody a być może jedna z par zostanie
Uprzejmie donoszę, że dziś tj. 24 lutego 2024, obudziły się susły moręgowane, w wolierze w Trzcinicy Wołowskiej. Trzy! I w zasadzie tyle.
Sołtys jak malowany. Krzyżówki się krzyżują i z tego krzyżowania generalnie wychodzą dość wierne kopie krzyżówek. Czasem w populacji pojawiają się geny kaczek udomowionych, będących niegdyś dzikimi krzyżówkami, czasem pojawi się jakaś mutacja i mamy takiego sołtysa pośród dzikich ptaków.
Widziałem jak nornica poszła gdzieś pod stary pieniek świerka. Gdzieś w zmurszały świat korzeni i nigdy niedostępnych jam. Wiatr nad omszonymi górami stołowymi pni szalał zacinając deszczem. Wokół dużo ściętych drzew, pobojowisko. Powykręcane rzeźby gałęzi. Powyżej trzydziestu centymetrów nad ziemią
Pierwsze sceny z „Pachnidła” Patricka Süskinda pojawiły mi się w oczach, gdy tylko w zszarzałych liściach paklonu dostrzegłem wyglądającą do mnie miodunkę ćmę. Jak noworodek na dawnym targu, urodziła się w gnijących resztkach uciekającego już świata. Te wiosenne narodziny nowego są
Już nie czerwień, ale jeszcze nie fiolet. Stężony różowy, gęsty! Rozcieńczany słońcem, rozlewany wzrostem w końcu nabierze barwy z nazwy. Na dziś purpurowy lepiężnik różowy wypełznął z wnętrza ziemi i zamienił dolinkę strumyka w kolczastą narzutę. Bez pośpiechu, każdy strzela