
Zdążyć przed samym sobą
Już nie czerwień, ale jeszcze nie fiolet. Stężony różowy, gęsty! Rozcieńczany słońcem, rozlewany wzrostem w końcu nabierze barwy z nazwy. Na dziś purpurowy lepiężnik różowy wypełznął z wnętrza ziemi i zamienił dolinkę strumyka w kolczastą narzutę. Bez pośpiechu, każdy strzela w górę. Strzeliste kwiatostany szukają wiosny i rozpychają się pośród wężowideł z ubiegłorocznych łodyg. Zabarwiają źródliskową łąkę na nowo. Zanim liście, będzie po ich kwitnieniu. Potem, w tym samym miejscu wyrosną wielkie parasole z ogromnych liści, pod którymi świat zdobywać będą setki winniczków, których muszle bieleją teraz w lepiężnikowym chruśniaku. Za chwilę cała łąka ożyje owadami zapylającymi i nim się obejrzymy znów przyjdzie jesień. Czas lepiężnikowy biegnie nieubłaganie. Fascynujące olbrzymy w botanicznej Polsce. Lepiężniki zaczynają od kwitnienia, potem już tylko ładowanie baterii w grubych kłączach. Można i tak. Można by rzec, że kwiaty muszą zdążyć przed własnymi, rozbuchanymi ciałami.