blog.

Biełka

 

Zanurzona w sosnowej korze, przysiadła na chwilę i z ciekawością ignorowała mnie tak bardzo, że podchodząc do drzewa czułem się pominięty. Choć jej oczy doskonale wiedziały, że idę i cały czas kontrolowała dystans. Widać go nie przekroczyłem. Od pierwszego wejrzenia byłem przekonany, że gdzieś już taką kosmatą widziałem. To co przechowuje nasz mózg może zadziwić. Oczywiście po chwili pojawił się w głowie taki obrazek: Kartonowe pudełeczko, mniej więcej wielkości zeszytu A5, może trochę mniejsze, twarde, oklejone jasnym papierem, a na wieczku przyklejony, wydrukowany obrazek wiewiórki z podpisem  „kедровые шышки”, na dole obrazu siedział jeszcze dziad i baba, też takie syberyjsko kosmate. Na pewno chyba!  Dodatkowo gałązki sosny. Teraz już wiem, że tam akurat była to sosna syberyjska, zwana czasem limbą syberyjską lub cedrem syberyjskim. Wtedy jednak coś mi się nie zgadzało bo skąd cedr na dalekiej północy. Pudełko z szyszkami pojawiło się w naszym domu za sprawą siostry, która na przełomie lat 70. I 80 XX w. Korespondowała z radziecką wtedy koleżanką. Czy ten obrazek w głowie jest prawdziwy? Mam wrażenie, że tak go pamiętam a miałem jakieś 5-6 lat. Sam już nie wiem.

Na sośnie w szwedzkiej tajdze wyglądała podobnie, choć gatunek drzewa inny. Doskonale zlewała się z kolorami sosnowej kory i śniegu. Kilka drzew dalej siedziały orzechówki. Pewnie cała ekipa korzystała z lokalnych szyszek. Puchatość północnych zwierząt uderzyła mnie kiedyś  w Zatoce Kandałaksza, gdzie nawet koty domowe wydawały się być kosmate jak angorskie kozy. Mam też wrażenie, że na północne wiewiórki działa też Reguła Allena i Reguła Bergmanna. W skrócie zwierzaki mają na północy mniejsze uszy a samo ciało mają większe. Takie przystosowanie do chłodu. Ta wiewiórka nie wyglądała na chudziutką, choć wiosenny przednówek jest dla nich trudny.

Tajga od zawsze robi na mnie wrażenie, jej ciągłość i nieustająca zieleń. Ciemna, butelkowa, cięta czasem bielą brzozy lub szarością osiki. Pamiętam, gdy z nieżyjącym już profesorem Antonim Ogorzałkiem, wdrapaliśmy się na taką płaską skałę nad Morzem Białym, Antonii pokazał palcem na wschód i swoim ciepłym głosem powiedział do mnie – „Zobacz Krzychu ten las ciągnie się aż po Kamczatkę”. Poczułem ciarki i patrzyłem na horyzont z nadzieją, że kolejne typy tajgi będą w zasięgu ręki. Dziś, po tym co robi putin, wydaje się, że szybko to nie nastąpi.

W szyszkach ukryte są nasiona, pyszne! Nie dziwię się wiewiórkom, polatuchom, orzechówkom i innym miłośnikom orzechów, że tak chętnie się nimi żywią. Czuć w nich nagonasienną żywicę.

Ciekawe, że kilkanaście minut obserwacji, nie do końca rudego rudzielca, dało tyle wspomnień i refleksji. I w głowie pierwsza nazwa jaka mi się uroiła to biełka, dopiero potem, po chwili, że to wiewiórka.

No to może „Кедровые шишки для белки”. Gdyby ktoś chciał spróbować, to są do kupienia na znanej platformie, choć nie mogę znaleźć kraju pochodzenia, a z tego kraju kupować nie będę, póki co.

Właśnie dostałem od siostry Alicji fotę listów, które ma do dziś. To jeden z nich.

Udostępnij:
Skip to content