blog.

Głuszcowe gastrolity

Z przepastnej tajgi, zasypanej śniegiem po pierśnicę drzew wyszedł on. Wielki głuszec, którego rodzina w Polsce ledwo zipie. On, ten tajgowy kogut. Tam gdzie nie ma tłumów, głuszec nie bardzo musi się przejmować ludźmi. Wystarczy wyskoczyć na chwilę, po garść gastrolitów i szybko wrócić do szpilkowego lasu. Obserwacja tego borealnego gatunku, z tak bliska, z pewnością należy do przeżyć ważnych w życiu przyrodnika, ale też dla każdego, kto oko w oko stanie z głuszcem. Chodzi tak lekko i dostojnie, przygląda się kamyczkom na poboczu drogi, czasem wrzuci jakiegoś do mielca żołądka. Skurcze żołądka mięśniowego powodują, że kamienie rozcierają twardy pokarm. W tym przypadku igły sosen, świerków, pąki brzóz i osik. Latem wróci do jagód i zapewne bezkręgowców. Napełnił swój młyn i odszedł dostojnie, zatrzymując się między sosnami. Po czym wolno odszedł w tajgę. Jeśli spotkać głuszca to w tajdze, drzewa nie w rządek, głuszec bez znaczków, tajga bez ludzi. Po blisko trzydziestu latach wrócę do mojego spotkania z głuszycą, też w tajdze, tyle że bardziej na wschód. W zatoce Kandałakasza, na wyspie Sidorow Ostrow, gdy kręciłem się w poszukiwaniu storczyka Calypso borealis (bulbosus),  trafiłem na wysiadująca jaja głuszycę. Siedziała pod zwisającą gałęzią świerka i całą sobą udawał dno ciemnej tajgi. Wtedy z Zenitem nie mogłem nic zrobić, a nie chcąc jej płoszyć wycofałem się rakiem. Dziś mam ochotę znów wrócić w taki świat, gdzie meszki przypominają o żywej krwi, a przyroda nie kojarzy maszyn i traktorów, choć oglądała na pobliskich Sołowkach dramaty zesłańców, w tym także z Polski. Tak, tak to tam w dawnym monastyrze powstał prototyp łagrów Gułag. To tam, na Morzu Białym zaczęło się i jeszcze nie skończyło barbarzyństwo władców uciśnionego narodu. Na szczęście oprócz głuszycy, spotkałem jeszcze w miejscowości Czupa człowieka, który przeżył łagier i do początku lat 90. XX w., mimo zmian ustroju nadal miał zakaz opuszczania obłasti. To ważni świadkowie reżimu. Piękny i straszny jest świat północy. Trzeba tam wracać i szukać tego co dobre. Głuszec to akurat bardzo dobry powód do wracania.

Udostępnij:
Skip to content