
Malowidła naścienne
Są takie miejsca, gdzie nasi przodkowie zapisywali swoje pierwsze obserwacje na ścianach jaskiń. Rodzaj aplikacji sprzed 17000-1500 lat p.n.e. Francuska jaskinia w Lascaux. Tam właśnie publikowane były obrazy zwierząt. Wynikające z fascynacji, głodu, doświadczeń i być może estetycznych powrotów do emocji towarzyszącym podczas spotkań. Oczywiście nie malowali danieli, bo ich tam nie było. Malowali jelenie, żubry, konie. Jednak dzisiejszy widok skojarzył mi się od razu z podręcznikowym obrazkiem przedstawiającym naskalne malowidła dawnych, paleolitycznych mieszkańców Europy.
Rozmyte żwirowe ściany dawnego wyrobiska, mgła poranka i inwersyjne światło. To wszystko sprawiło, że szarość grudnia mieszała się z ochrą poranka i samo się malowało w żwirowni. Żwirownia, a raczej jej powidoki, bo to bardzo stara skarpa, jest źródłem związków mineralnych, które przyciągają tutejszych mieszkańców. To taki supermarket. Trochę porożem, trochę kopytkiem by dostać się do mikroelementów.
Przy okazji trochę SPA, choć szybko wyleczyłem się z tej nazwy, bo wody tu brak. Raczej SPH . Czyli nie Sanus per Aquam tylko Sanus per Harenae. Wycieranie, wcieranie, grzebanie, nasypywanie, nagrzebywanie, kopytkowanie, porożowanie, lizanie. Potem hyc na skarpę i wycieranie sierści o drzewo. Niektóre drzewka już łapią pochyłość niczym arboles banderas z Patagonii.
Jest też miejsce na ustalenie hierarchii i kolejność trykania się w stadzie. Młode ćwiczą ze sobą częściej. Do najstarszych raczej się tylko mizdrzą. Widok łopot nie zachęca do konfrontacji z małymi „różkami”, które raczej do figli się nadają niż do zatrzymania dorosłego samca.
Jest też czas na leżenie, przysypianie i odpoczynek. Trudno od nich odejść. Wszystko robią powoli oprócz przeganiania siebie nawzajem. Zima, ciepła zima sprzyja powolności. Są u siebie. Po co się śpieszyć, po co marnować energię. Chłodny ranek na żwirowej skarpie nie wygania ich z lasu. Raczej daje bezpieczne schronienie. Z górki widać więcej.
Poranek z ukrywanym wolno słońcem, które budziło się, ale nakryło głowę kołdrą i poszło spać na cały dzień. Czasem rozkryło jakieś nogi promieni w dziurze między chmurami i znów poszło spać.
Świat danieli, choć tu obcych, których być w zasadzie nie powinno, wpisuje się od setek lat i w nasz krajobraz. One tego nie wiedzą. Żyją tu i dopasowują do warunków zastanych. Zatrzymały mnie na dłużej. Jak ten świat wyglądał, gdy żyła tu megafauna? Ile wtedy widoków zatrzymywało? Ile się tego wszystkiego pasło i jacy byliśmy mali. Zjadając większych stajemy się w końcu więksi. Ciekawe kto nas zje?