
Grinch
W tradycji zza oceanu jest taki stwór, takie obrzydlistwo, taki Grunch/Grinch, który przeszkadza w Świętach. W jakimś wolnym tłumaczeniu to obrzydlistwo. Zielone ludziki jak widać, czy to na zachodzie, czy jeszcze gorzej na wschodzie, nie kojarzą się jakoś dobrze. Dziś, 25 grudnia, spotkałem zielonego stwora. Piękny i jak przystało na zimowy czas, pozbawiony energii do biegania, a to akurat pożądane przy fotografowaniu. Nie znam się na pająkach, ale ten mi wygląda na spachacza zielonawego Micrommata virescens i co ciekawe był już pięknie zielony. No raczej była, bo to samica i jak patrzyłem na nią to… jadła. Samiec po prostu by jadł. Schowana przy pniu, kończyła śniadanie świąteczne, złożone z jakiegoś nieszczęśnika. Szczękoczułki, nogogłaszczki tworzą aparacik nie do snów. Nie takich obrazków większość z nas potrzebuje, choć przyznam, że ten/ta pająk jakoś mnie dziś ucieszył. Uśmiechnięty taki! No i ten jego wzrok na osiem obiektywów z pięknymi rzęsami blond! Mam nadzieję, że nie zakłócimy Wam świąt z tym Grinchem, ale może zachęcę Was do spaceru, do zmniejszenia dawki pokarmu, wytchnienia dla wątroby. Grinch może zachęcać do pozytywnych zachowań. To całkiem dobry pająk. Uciekł po chwili, jednak! Łobuz…, nie to łobuziara! i jak tu dziś zjeść kiwi…….