blog.

Krajobraz pustki

Zima jest pustynią lata. Wszystko co było tu kiedyś bujne, rozbuchane zielenią, dziś zapadło się w szarości gnijących badyli. Zimą, całe życie roślin schowane jest gdzieś  w magazynach podziemnych, w nasionach. Na polach pustki z resztkami jesieni. Tej owocującej, kolorowej i bogatej. Każdy przejaw życia na pustyni zimy zaznacza się jakoś bardziej, mocniej i zatrzymuje mimo, że to widok zwykły, by nie powiedzieć niezauważalny na co dzień. Zaskakujące jest to jak nasze/moje oczy poszukują objawów życia na dalekich horyzontach wzgórz. Jakaś kropka się poruszy, jakiś cień, zamarły na chwilę rysunek. Malowane tuszem sylwetki na szarym niebie, najpierw oszukują mózg i mamią go egzotycznymi widokami, skojarzeniami z pustyń i nagle pstryk nałożone na siebie sarny, przez chwilę będące antylopami rozchodzą się nieco i wraca codzienność, zadomowość, wraca szarość naszych niżowych zim. Pustka wydaje się wyciągać w krajobrazie szczegóły, porządkować obraz pisany własnymi oczami i doceniać artefakty. To zderzenie z nieuporządkowanym latem wydaje się być lekcją z estetyki. Zimą widać też, jak nasze ludzkie budowle, odarte z zieleni ingerują w krajobraz. Słupy energetyczne, ambony, podwrocławskie szeregówki, krzyczą niszcząc horyzont. Wtedy trzeba z tej całej pustki wejść do lasu. Najlepiej naturalnego i schować się w gąszczu i plątaninie łęgów.

Udostępnij:
Przejdź do treści