Wąsopad Wąsatki
Przemierzam Polskę w różne strony i usłyszałem dziś w radiu o Wąsopadzie. Czyli męskich problemach z rakiem jąder i prostaty. Wręcz zachęcano do zapuszczenia wąsa na listopad. Nie mam jakoś do wąsów pociągu i nawet nie o odwagę chodzi na ich zapuszczenie, co raczej sporo skojarzeń z wykonawcami muzyki, której w zasadzie nie słucham. Dodałbym do tego jeszcze czeską grzywkę… Nie ja zapuszczę wąsy w listopadzie, ale w zastępstwie zostawiam Państwu pana Wąsatkę. Ten ma wąsy gotowe na listopad, zwany w mediach Wąsopadem. Zatem – gdy patrzycie Państwo na tego pięknego samca wąsatki… to pomyślcie o badaniu jąder (o samobadaniu i cudzobadaniu), bo tam może kryć się gatunek obcy, inwazyjny zwany powszechnie rakiem. Sprawa jest na tyle poważana, że duża część społeczeństwa wstydzi się o tym mówić, kolejną część to śmieszy i jest tematem głupich żartów, być może pewną część temat fascynuje ale jak o tym mówić wprost skoro tradycja nakazuje by o tym nie mówić i jest jeszcze ta część panów, która przekonuje się o raku za późno i staje się przedmiotem przynoszenia chryzantem i zniczy. Warto iść do lekarza, warto zrobić badanie i warto o tym poczytać.
Wracam jednak do wąsatek, bo jak wiecie jestem od przyrody. Dziś zatrzymałem się na chwilę nad Odrą i z jesiennych trzcinowisk usłyszałem monotonię głosów wąsatek. Na szczęście dla mnie, zgodnie z efektem Dopplera, dźwięk stawał się wyższy i mocniejszy. Zbliżały się. Potem zostały na dłużej i zajęły się zjadaniem nasion trzciny. Kilka usiadło na piaszczystej plaży i uzupełniło braki gastrolitów w żołądku nadrzecznym piaskiem. Bez ziarenek piachu w żołądku (zamiast zębów) trudno by im było dostać się do wnętrza twardego nasionka. Mięsisty żołądek plus ziarenka piasku działają jak żarna i wydostają z maleńkiego nasionka to co najlepsze. Gdy wiosną pojawią się owady, wąsatki zmienią swoje zwyczaje oraz enzymy trawienne i przerzucą się na pokarm zwierzęcy. Teraz zimą skupiają się na niekończących się polach trzcinowych i wyłuskują z nich to co najlepsze. Ich widok zawsze napawa mnie rozczuleniem. Są piękne, zwiewne, zwinne i bardzo towarzyskie. Dziś ponad pięćdziesiąt wąsatek zajmowało się łuskaniem trzcinowych orzeszków. Taki traktat o łuskaniu trzciny. A ja miałem pięćdziesięciokrotny uśmiech na twarzy, ale bez wąsów.