W każdy dłuższy weekend las napełnia się ludźmi. Każdy wysyp grzybów przyciąga zbieraczy. Zrzucanie poroży magnetyzuje wszechbiegających. Jeszcze borówki, jagody, poziomki, coraz bardziej popularne zioła i obowiązkowe już wszelkie spacery. Las daje bardzo dużo. Dużo w tym lesie też zostaje.
Motyle z koron drzew, które czasem schodzą na ziemię. Zlatują, bo ciągnie je do mocnych zapachów. Padlina, odchody a nawet nasz pot to ich ulubiony wskaźnik dobroci. Lubią też spadź, ale zapachy, te najmocniejsze wabią samce bezwarunkowo. Czasem przesiadują na
Śmierć i narodziny są elementem cyklu w przyrodzie. To normalny proces. To zwykła rzeczywistość. Pokolenia zastępują kolejne pokolenia. To dobry moment by się zatrzymać i zobaczyć, w którym jesteśmy miejscu. Przemijanie mimo, że rzecz oczywista nieść może za sobą trochę
Tylko cisza Tylko wzrok wbity w poruszający się obiekt I cisza Cała grobla omieciona radarem oczu Nie ma tu miejsca na obcy ruch Uważność Troska o geny ukryte w młodych Na horyzoncie rowerzysta Zbliża się do radarowej wieży Decyzja Nie ma już ani jednego ptaka Ociężały pan mija skraj stawu czerwonym
Zdziwił mnie nieco bocian czarny żerujący na polu łubinu. Poranek sprzyja chwytaniu dżdżownic, więc pewnie skorzystał. Dzień wcześniej żerowały tu bociany białe. Widać dżdżownicowisko kwitnie. Po żerowaniu czarny przysiadł na skraju rowu, podrzemał, poodpoczywał i czmychnął do rowu, gdzie już
Skarpa tętni życiem! 35 par brzegówek, dziękuje swoimi trelami za szufle, traktor i „łyche”. Przy kopanych norkach cichy szelest wydobywający się z ich gardeł. Śpiew szept! Delikatny flażolet przy piachu. I to ciepło, które przyszło nagle po zimnych majach i czerwcach.
Dziś zatrzymują mnie na dłużej, te ostatnie, plamy akrylowych płatków przyklejonych do zieleni późnej wiosny. Kąkole wracają niczym Feniks z popiołów i przypominają nam o kwietnych polach, które były utrapieniem dawnych rolników, młynarzy, piekarzy i wszelkich wątrób co trafiły na
Są gatunki, które potrzebują mozaiki środowisk w krajobrazie rolniczym. Ugory, łąki, miedze. Taka jest właśnie pokląskwa, która woli chłód i ekstensywne rolnictwo. Wszędzie tam gdzie przemysłowe rolnictwo zmienia strukturę krajobrazu, pokląskwa odchodzi w ciszy. W społecznych rezerwatach przyrody, które po
„Lewa noga normalna rzekłbyś optymistyczna trochę przykrótka chłopięca w uśmiechach mięśni z dobrze modelowaną łydką” Tak o jednej z nóg Pana Cogito pisał Zbigniew Herbert w wierszu „O dwu nogach Pana Cogito”. Ciekaw jestem jak by opisał nogi Pana Cermbyx, skoro ten ma ich nie dwie
Nie na wyspie a w bruku, nie palmy a porostnice, nie ma w nich orzechów kokosowych a gametofity…trochę jak w dowcipie o samochodach i rowerach, że nie rozdają ale kradną. Choć świat w skali mikro, zwanej w fotografii makro daje