Na polach polowce szachownice szachują się nawzajem. Wszystko dzieje się na ciepłych okrajkach, gdzie nie brakuje traw i czegoś do zjedzenia. Łany jasieniców piaskowych to jakby przydrożny fast food na ich krętych drogach. Zaloty na trawie, posiłek w jasieńcach. Te
Cisza w dąbrowie. Słychać lecącego komara. Gdzieś z oddali odezwie się czasem ostatni śpiewak, jakaś łania przechodzi z kępy podrostu dębowego do kolejnych zarośli. Wcześniej pokicał zając. Ot las pachnący dębowymi garbnikami dębu bezszypułkowego. Kwaśne, słoneczne polany. Karmiący dudek z
Wczoraj pisałem o ojcu czwórki piskląt. Dziś miało być o obrączkowaniu tego rodzeńśtwa, ale podczas prac ornitologicznych odkryliśmy, że dwójka piskląt jest ze sobą spętana sznurkiem. Gdyby nie interwencja Gosi Pietkiewicz i Pawła Kwaśniewicza z Grupy Obrączkarskiej Odra i energetyków
Nie ma już dla niego miejsca w gnieździe. Wiecznie puste żołądki domagają się wszystkiego co chowa za pazuchą. Głodne i głodne. Dżdżownice leją się z nieba, ale nie ma takiego worka, który dałby się dopełnić. Ojciec ucieka na pobliską lampę.
Oblaczkowy szał, jeżyny, maliny, trawy i wszelkie zielsko staje się alkową tych… dziennych ciem. Ich lot, wyglądający jakby za chwilę miała wydarzyć się katastrofa w przestworzach pozwala zatrzymać się na skraju lasu i śledzić karkołomność przelotu. Zanim zastygną w kopulacyjnym
Wyleciała z gniazda piątka młodych. Dwa pisklaki strasznie i ciągle domagają się pokarmu, kolejne dwa umiarkowanie a jeden siedzi na rynnie jak świr i nic. Żółte, rozdarte do granic gardło mówi rodzicom, że jesteś głodny, że żyjesz, że domagasz się
W wiejskich ogródkach królowały niegdyś goździki kamienne. Wydawało mi się, że to dość egzotyczne rośliny i urzekały mnie rysunkiem na płatkach. Potem szwendając się po wzgórzach w poszukiwaniu kań spotykałem goździki kartuzki, piękne, dumnie kołyszące się nad murawą. Pośród nich
Na wielkiej łące, gorejącej zielenią traw, nad bujną fabryką chlorofilu przelatywała skrzecząca czapla, która chciała zburzyć swoim wrzaskiem wilgotny świat po burzy. Świat w plątaninie traw, myśli, zdarzeń. Podrośnięte nieco prostoskrzydłe już okupują źdźbła traw i przypominają o nadchodzącym lecie.
Dziś zamiast pisać, krótka relacja z naszej łąki
Ona siedzi na grudzie ziemi i czeka. Poprawia pióra, czyści. Trochę jak w SPA. Piaskowym SPA bez wody, czyli nie w SPA. Ona siedzi. Piękna. On jednak nieco piękniejszy, żywsze barwy. Choć raczej tu o zaradność chodzi niż fejsbukowe piękno.